Postanowiłam ostatnio uszyć misia. Miał być zielony z beżowymi wstawkami. Wyszła z tego całkiem powabna Pani Misiowa. Dorobiłam jej tylko kaftanik z łosiami (bo przecież kobieta musi mieć ubranko).
Pani Misiowa okazała się być bardzo sympatyczna. Bardzo lubi swoje nowe lokum i nowego właściciela. Smok oczywiście przy zapoznawaniu się oślinił wszystkie łapki.
Pani Misiowa w towarzystwie nowego właściciela i zapowiedź kolejnych porteczek.
Troszkę mi się nazbierało ostatnio uszytków. Z moim szyciem jest tak, że albo nie szyję nic przez długi czas, albo szyję codziennie. Ostatnio wpadłam właśnie w taki szyciowy trans i powstało z tego kilka fajnych rzeczy. Dzisiaj będę więc odpoczywać!
A na koniec ostatnio uszyte przeze mnie dwa śliniaczki. Uszyłam je z bardzo przyjemnej flaneli w łosie. Śliniaczki mają sznureczki, które krzyżują się na plecach i zapinają na guziki po bokach. Taki sposób zapięcia podpatrzyłam u Magdy (serdecznie dziękuję!). Bardzo dobrze się sprawdza, gdy śliniaczek noszony jest z powodu nadmiernego ślinienia się osoby noszącej go. Śliniak nie zwisa luźno a układa się na brzuszku nawet, gdy jego właściciel raczkuje z prędkością światła.
Obydwa śliniaki powędrowały dzisiaj do dwóch niezwykle przystojnych dżentelmenów (pozdrawiamy!). Mam nadzieję, że będą dobrze służyły :-).
To ja już idę odpoczywać :-)
Tedi
Ekstra śliniaczki, a miś boski;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo dziękuję:-D
Usuń