środa, 14 maja 2014

Przejście podziemne pod dworcem Nyugati - śladami Turula


Jakiś czas temu Turul zaprowadził mnie do przejścia podziemnego pod dworcem Nyugati. W sumie to nie do końca tak to było. Kiedyś bywałam w tej okolicy bardzo rzadko. Od niedawna mieszkam niedaleko i kontakt z tym przejściem podziemnym mam bardzo częsty. Nigdy jednak nie latałam po nim z aparatem fotograficznym. 




Gdy czytałam "Gulasz z Turula", zastanawiałam się czemu autor tak się uwziął na przejście podziemne pod Nyugati. Opisał je jako najbrzydsze w Budapeszcie. Osobiście nic niezwykłego w nim nie widziałam (w przejściu podziemnym, nie w autorze!). Ot zwykłe obskurne przejście, jakich wiele w stolicy Węgier. Dopiero, gdy przystanęłam i popatrzyłam uważnie, przyznałam rację. Przejście podziemne pod dworcem Nyugati można uznać za najbrzydsze w Budapeszcie!



Z jednej strony mamy okazały budynek dworca kolejowego razem z McDonaldem. Z drugiej strony wznosi się wielka galeria Westend. Do tego mamy zejście do metra i wyjścia we wszystkie strony świata. Przy wejściu do metra jak zawsze kłębią się kontrolerzy. Tu i ówdzie stoją policjanci, którzy nie wiadomo w sumie co robią. Złodziei i tak jest tam cała masa. Nieodłącznym elementem takich przejść są sklepy z chińskimi ubraniami i butami. Tutaj znajdziemy także stoiska z używanymi telefonami, jakiś sexshop i stoisko z książkami. Wszędzie roznosi się także zapach z podziemnych fastfoodów. 





 Zdjęcia robiłam rankiem w niedzielę, dlatego tak mało ludzi jest widocznych. W normalny dzień przejście zamienia się w autostradę. Ludzie pędzą od przystanku tramwajowego do metra, od metra do galerii, od dworca Nyugati na drugą stronę ulicy Váci. Wszyscy się gdzieś spieszą...

Następnym razem z Turulem spotkamy się za dwa tygodnie :-)

Tedi




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz