środa, 21 maja 2014

Kiedy zdecydować się na drugie dziecko?


Prędzej czy później zadajemy sobie pytanie, czy i kiedy zdecydować się na drugie dziecko. Pytanie to do prostych nie należy. W sumie to by się chciało już. Może lepiej poczekać? Nie, lepiej dziś, teraz w tej sekundzie! Mężu, ściągaj portki! A może jednak wybierzemy się wcześniej na jakiś urlop?


Są generalnie dwa podejścia do tego problemu. No, w zasadzie trzy.

1. Mieć drugie (lub nawet trzecie i więcej) dziecko od razu po pierwszym. Mała różnica wieku, więc dzieciaki się będą ze sobą razem bawić. Poza tym wszystko załatwimy przy jednych pieluszkach, na jednym wózku i nie przejmujemy się zrzucaniem zbędnych kilogramów po pierwszej ciąży. Po co, skoro za pół roku znowu przytyję?

2. Mieć najpierw jedno dziecko. Potem długo, długo nic i bach! Jest drugie. Duża różnica wieku, ale dzięki temu to starsze może pomóc, a już na pewno nie jest aż tak wymagające, jak na przykład dwulatek, który właśnie musi się podzielić mamą z nowym braciszkiem. 

3. Zostać przy jedynaku. Nie musimy się zastanawiać, co z drugim. Wszystkie wysiłki kierujemy tylko na jednego człowieka. Człowiek ten nie kłóci się potem z rodzeństwem o spadek a my sami szybciej możemy wyjechać do ciepłych krajów. Plaża, morze, drineczki z parasolką... ach!

Może już wrócimy z tej plaży? :-)

Mała różnica wieku jest całkiem kusząca. Rodzeństwo się potem lepiej dogaduje. Mogą razem się bawić a potem chodzić na imprezy. Ot wydaje mi się, że łatwiej jest rozwinąć dobrą więź między takim rodzeństwem. Co nie znaczy oczywiście, że w innym przypadku nie można takiej więzi utworzyć. Kolejnym plusem jest też to, że w takim przypadku mamy szybciej dzieci odchowane. Niestety posiadanie dzieci, między którymi jest mała różnica wieku, jest dość wyczerpujące. Przez te pierwsze lata stajemy przed ogromnym wysiłkiem fizycznym i psychicznym.

Drugie podejście także ma wielu zwolenników i przeciwników. Niewątpliwą zaletą jest fakt, że gdy drugi noworodek przychodzi na świat, starsze dziecko jest już całkiem rozumne i bardziej samodzielne. Łatwiej mu będzie wytłumaczyć, dlaczego mama nie będzie miała dla niego aż tyle czasu, co przedtem. Wadą jest rozwleczenie w czasie stanu posiadania małego dziecka. Ot dłużej siedzimy w pieluchach.

Trzecie podejście ma same zalety oprócz wszystkich wad. W sumie jakoś tak smutno, tylko jednego malucha mieć w domu...

Ponoć najlepiej zdecydować się na drugie, wtedy, kiedy ze zdziwieniem zauważasz, że nie jesteś zmęczona. Ja już zauważyłam... kilka miesięcy temu. Przyjemne uczucie. Siedzę wieczorem do 23 i w cale nie jestem zmęczona. Pół roku temu zasypiałam przed 21 :-). Ponad to łapię się na tym, że już nie wyczekuję ledwo żywa powrotu męża z pracy. 

Ogromnie zazdroszczę ludziom, którzy idą na tak zwany żywioł. Zrobimy drugie dziecko i jakoś to będzie. I zazwyczaj jest i wychodzi całkiem nieźle. Sama trochę się boję podjąć taką decyzję. Jestem z tych co czarnowidzą zawsze i wszędzie. Ciągle staje mi przed oczami wizja następnej ciąży, która się okaże być zagrożoną. Będę musiała cały czas leżeć, może nawet w szpitalu. Kto się zajmie wtedy moim Smokiem? Tu, gdzie jestem, nie mam żadnej pomocy i nikt mi tutaj nie przyjedzie pomóc (ach ta polityka prorodzinna...). Z resztą my sami nie jesteśmy pewni, gdzie będziemy mieszkać w przyszłym roku. Jeżeli się przeprowadzimy, to pasowałoby znaleźć nową pracę i się czegoś w niej nauczyć. Znowu kolejne lata polecą. Chyba bym wolała, żeby ktoś za mnie zdecydował. Albo, żeby Smok miał brata lub siostrę bliźniaczkę. To byłoby prostsze :-)

A najlepiej od razu mieć trojaczki. Szał na początku, ale jaka fajna rodzinka :-)


Tedi

2 komentarze:

  1. kochana gdy ja urodziłam pierwsze dziecko pomyślałam - nigdy więcej...kolki, nieprzespane noce, płacz, robiłam za smoczka...miałam dosyć, a i jeszcze całą ciążę rzygałam --- przez całe 9 miesięcy---od testu do porodu...
    gdy moje słońce-syn skończył rok, mówił, sam jadł i wołał siku, był taki samodzielny i mądry, że oszalałam na jego punkcie...wróciłam do pracy,a po powrocie do domu słyszałam.."nie ma dzieci...poszły sobie...niunio sam... nie ma dzieci...adziejek sam..." no to serce mi pękło i namówiłam męża na "drugie szczęście", wiedząc,że to samobójstwo... ANI RAZU NIE RZYGAŁAM, DZIECKO PO URODZENIU SPAŁO PO 5 GODZIN, I WSZYSTKO BYŁO INACZEJ...chciałam zawsze mieć jedno po drugim, aby mogły razem bawić się i być dla siebie przyjacielem i wsparciem, a nie jak to bywa przy dużej różnicy wieku, gdy z wygodnictwa obarczamy młodsze dziecko starszym (niechcący przyczyniamy się do ich złych relacji,rywalizacji, porównywania, zazdrości itp) mała różnica wieku jest ok, dzieci łatwiej znoszą swoją wzajemną obecność...moje mają już po 14 i 16 lat i jestem szczęśliwa,ze taką decyzję podjęliśmy...Teraz po latach mamy kolejne dziecko i jest jeszcze inaczej:)Życzę dobrej decyzji zgodnej z sercem:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Dla dzieci najczęściej lepiej jest aby była między nimi mała różnica wieku. Chociaż znam też rodzeństwa z dużą różnicą wieku, które świetnie się dogadują. Ja akurat ciążę zniosłam całkiem nieźle a synek jak się urodził, był aniołkiem. Z drugim musi być ciężej :-)

      Usuń